Wprowadzenie do Ngöndro

Mindrolling Dzietsün Khandro Rinpocze

Nauki te zostały zaczerpnięte z pełnego cyklu nauk na temat ngöndro Ati Zabdön, udzielonych przez Dzietsün Khandro Rinpocze w 2012, w Mindrolling Lotus Garden, w ramach kursu wadżrajany, podczas corocznego odosobnienia. Niniejszy tekst przeznaczony jest wyłącznie do użytku prywatnego i nie może być rozpowszechniany ani powielany w jakiejkolwiek formie. 

Wprowadzenie do ngöndro

Obecnie wielu praktykujących z wielkim zaangażowaniem wykonuje ngöndro albo czuje inspirację do rozpoczęcia tej praktyki. Zatem, jest to dobry moment, aby zapoznać się z komentarzem Ati Zabdön na temat ngöndro, by Wasza praktyka miała silne podstawy i aby zrozumieć wagę ngöndro. 

Liturgia i tekst źródłowy nosi nazwę Ati Zabdön, „Głęboka esencja”. Formalna nazwa tego cyklu nauk oraz przekazów, to Ngöndro Ati Zabdön. Komentarz dotyczący pracy z ngöndro mógłby być krótki. Czasem prostsza forma jest lepsza; dzięki temu może pojawić się większa pewność siebie i odwaga, pomagająca w rozpoczęciu praktyki. Z drugiej jednak strony istnieje obawa, że w rezultacie mogą powstać wyobrażenia lub „pogłoski” na temat ngöndro. Dlatego tutaj zajmiemy się omówieniem wielu, jeśli nie wszystkich, najważniejszych tematów i szczegółów dotyczących praktyk, określanych jako ngöndro lub „praktyki wstępne”. 

NGÖNDRO: PODSTAWA WADŻRAJANY 

Pojęcie praktyk wstępnych odnosi się zazwyczaj do czegoś, co poprzedza dalsze działania. Wydaje się jednak, że określenie to może być rozumiane na wiele różnych sposobów. Niektórzy z Was piszą do mnie, że przestali robić ngöndro i chcą teraz do niego „wrócić” – tak jak wraca się do podstaw, jak gdyby praktyki wstępne były powrotem do przedszkolnego poziomu wadżrajany. Jednak praktyki wstępne powinny być postrzegane raczej jako „przewodnicy”, nadający kierunek całej naszej ścieżce praktyki. W taki właśnie sposób wielcy mistrzowie traktowali ngöndro. 

Dla przykładu, Kjabdzie Trulszik Rinpocze, nawet mając ponad osiemdziesiąt lat, praktykował ngöndro każdego dnia. Ostatnia reprymenda, której Rinpocze udzielił mnie, dotyczyła tego, że nie robię wystarczającej liczby pokłonów. Kiedy powiedziałem mu, że robię pięćdziesiąt pokłonów dziennie, odparł, że on sam robi sto. [Rinpocze się śmieje] Tak samo było z innymi wielkimi mistrzami. Kjabdzie Tenga Rinpocze, praktykował ngöndro każdego dnia, nawet po utracie kończyn. Kjabdzie Dilgo Khjentse Rinpocze utrzymywał ngöndro jako swoją codzienną praktykę aż do końca życia. Także dla Kjabdzie Triczen Rinpoczego, ngöndro pozostawało główną praktyką, nawet wtedy, gdy nie już mógł chodzić. 

Tradycyjnie, ngöndro postrzegane jest w taki właśnie sposób – nie jako coś, co poprzedza inne praktyki albo coś, co powinniśmy jak najszybciej skończyć. Jak powiedział Patrul Rinpocze, ngöndro stanowi fundament praktyk wadżrajany. Ogromnie ważne jest to, by zrozumieć, że dzięki tym niezwykle skutecznym metodom praktyk wstępnych możemy w znacznie bardziej realistyczny sposób podejść do kwestii uwalniania się od złudzeń i że pozwalają nam one prawdziwie urzeczywistnić pogląd mahajany, wykraczając poza samą tylko praktykę wizualizacji i recytacji. 

Podróż wgłąb wadżrajany może odbyć się jedynie drogą bezpośredniego zrozumienia i prawdziwego urzeczywistnienia poglądu mahajany. 

Pogląd wadżrajany i mahajany

Mahajana kładzie nacisk na potrzebę zrozumienia całkowitej natury wszystkich zjawisk. Jest to pogląd „pełni”. 

Zazwyczaj umysł postrzega tylko wrażenia: sposób przejawiania się form, dźwięków, myśli, uczuć i tak dalej. Następnie przyjmujemy różne założenia, na podstawie tego, w jaki sposób rzeczy się przejawiają, jak brzmią, jak je odczuwamy. To niezwykle delikatny moment: chwytanie jakiegoś wrażenia, lgnięcia do niego oraz towarzyszące chwytaniu i lgnięciu natychmiastowe formułowanie założeń. 

Mówiąc prościej: nie staracie się w pełni zrozumieć tego, co widzicie, słyszycie, myślicie czy czujecie. Wasze zrozumienie wyrasta z ulotnych momentów, produkujących jedynie założenia i opierających się całkowicie na tym, co możecie w takim momencie zyskać albo stracić. Osadzają się one w postaci złudnych percepcji, przez to nie jesteście w stanie widzieć rzeczy jasno i wyraźnie. 

Obrazy, dźwięki, myśli i uczucia nie są złudzeniem; to Ty tworzysz złudzenia, przyjmując natychmiast stronnicze założenia. Kiedy umysł nie ma czasu na to, by otworzyć się na zjawiska w całej ich pełni, złudzenia osadzają się w postaci założeń, co jest „dobre” a co „złe”. W tym momencie każda forma, dźwięk, myśl oraz inne doświadczane doznania, podporządkowane są osobistym preferencjom i komfortowi ego. 

Potęga percepcji 

Aby zrozumieć wadżrajanę, musicie uświadomić sobie, że mówimy tu o percepcji. 

Co rozumiemy przez „pełną” naturę percepcji? Co sprawia, że ​​dźwięk albo myśl są czymś ”kompletnym”? Czy są po prostu tym, co sobie na ich temat wyobrażamy, czy może jest tam coś więcej? Istnieje pewne bardzo tradycyjne porównanie: czy w sytuacji, kiedy ktoś przychodzi do nas ze skargą, potrafimy z prawdziwą uwagą wysłuchać całej historii, niezależnie od tego, czy lubimy tę osobę, czy nie? Mądry człowiek wysłucha całej historii i oceni sytuację w sposób bezstronny. Wszelkie osądy opierające się wyłącznie na powierzchownych spostrzeżeniach, są wynikiem niewiedzy, a każda taka decyzja będzie bardzo stronnicza albo niepełna. Ten przykład odnosi się do naszego nawykowego sposobu traktowania wszystkiego, co widzimy, słyszymy i myślimy. 

Nasze sądy i opinie na temat zjawisk mają dużą siłę, przez to, że stają się one przyczynami, wywołującymi określone skutki. Karma, którą tworzymy konstruuje sferę doświadczeń dla nas samych i dla świata, w szerszej perspektywie. Karmę zasilają nasze opinie i sądy, a jeżeli są to niezdrowe opinie i sądy, powstaje z nich negatywna karma. 

Nikt nie chce tworzyć negatywnej karmy. Ale umysł, który nie postrzega rzeczy w zdrowy i całościowy sposób, wytwarza niekończące się ilości karmy. A karma tworzona pod wpływem uprzedzeń i preferencji, które są wygodne dla ego, staje się karmą negatywną – po prostu dlatego, że nie widzimy rzeczy w sposób klarowny, w całej ich pełni. 

Widzenie rzeczy takimi, jakimi są

W mahajanie trening klarownego widzenia wykorzystuje podejście hinajany, polegające na samodyscyplinie i uspokajaniu umysłu – w połączeniu z motywacją współczucia mahajany. W mahajanie coraz bardziej klarowne widzenie rzeczy jest efektem współczucia skierowanego ku wszystkim czującym istotom. Metoda wadżrajany polega na bezpośrednim, klarownym podejściu, poprzez widzenie rzeczy takimi, jakie są. 

Wadżrajana mówi: W każdym momencie wchodzimy w relację ze zjawiskami. Dlaczego nie mielibyśmy widzieć ich w całej pełni od samego początku, widzieć rzeczy takimi, jakie są? Jednak, aby to mogło nastąpić, wadżrajana musi opierać się na mocnym fundamencie dyscypliny hinajany i współczucia mahajany, oraz na pełniejszym zrozumieniu natury jaźni i zjawisk. 

Powracamy tu do poglądu mahajany oraz nauk madhjamaki o pustce. Umysł pracujący z pustką natury jaźni i zjawisk powinien nie tylko być w stanie rozmyślać o pustce, ale powinien być też w stanie zamanifestować swoją pewność co tego poglądu, w odniesieniu do wszystkich zjawisk. 

Teoria i praktyka

Nie można tak po prostu powiedzieć: „Wszystkie zjawiska są z natury puste; to jedynie projekcje mojego umysłu, a ten postrzegający umysł jest sam w sobie pusty”. Wiedząc o tym, z teorii, powinniście być w stanie wyjść na zewnątrz i traktować wszystko z tej właśnie perspektywy, włączając w to własny umysł. Następnie – widząc, że naturą postrzegającego umysłu jest pustka – powinniście być w stanie zastosować ten pogląd w odniesieniu do własnego pożądania i lgnięcia. 

Realizacja poglądu mahajany i madhjamaki w okresach pomiędzy sesjami medytacyjnymi, bierze się z urzeczywistnienia tego poglądu poprzez naukę i medytację. Bardzo dobrym pomostem między teorią a pełnym zaangażowaniem w praktyce jest „Siedmioczęściowa modlitwa ofiarowania”. Podobnie, praktyki ngöndro, a na późniejszym etapie, metoda fazy budowania w praktyce wadżrajany, stanowią pomost między intelektualnym zrozumieniem a jego realizacją w codziennym życiu [“post-meditation”]. Tak naprawdę, wspólnym gruntem jest tu metoda wizualizacji oraz recytacji. Poprzez pełne zaangażowanie ciała, mowy i umysłu, metody wadżrajany pozawalają praktykującym sprawdzić ich zrozumienia pustej natury jaźni oraz zjawisk. 

Taki jest cel praktyk ngöndro. 

TRADYCJA NGÖNDRO 

Tradycja ngöndro związana jest z tradycją term Guru Padmasambhawy, który przybył z Indii, aby nauczać buddyzmu w Tybecie. Nauk tych było tak wiele, że niektóre z nich zostały ukryte, aby można było je odnaleźć w późniejszych czasach. Przekazywane były wówczas w wizjach, przez samego Guru Rinpocze lub jego dwudziestu pięciu najbliższych uczniów, będących również wielkimi, urzeczywistnionymi istotami. Nauki te znane są jako termy, czy też „ukryte skarby”[“treasure teachings”]. 

Każda odkryta terma stanowi kompletny cykl nauk, z własnym bóstwem głównym. Istnieją na przykład bóstwa z term opierających się na praktyce Czenrezika, Mandziuśriego, Wadżrajogini, Czakrasamwary i Wadżrakilaji – zgromadzone ostatecznie w pojedynczej esencji Wadżrasattwy. Każdy cykl nauk odkrytych w termie składa się z trzech etapów: praktyki wstępne danego cyklu; główna część, czyli faza budowania i faza spełniająca [“creation and completion”]; oraz kończące cykl praktyki mahamudry i mahasandhi, czyli dzogczen, nauki o prawdziwym urzeczywistnianiu natury umysłu. 

Wiele rodzajów ngöndro

Tyle ile istnieje term i poszczególnych bóstw, tyle też jest różnorodnych praktyk ngöndro. W dzisiejszych czasach ludzie często określają je po prostu jako „Kagju ngöndro ” albo „Ningma ngöndro”. Ale w samej tradycji Kagju istnieje wiele klasyfikacji oraz linii przekazu, a każda z tych linii ma swoje ogólne oraz specjalne rodzaje ngöndro. Na przykład w linii Dakpo Kagju wykonuje się ogólną praktykę ngöndro, ale także określone rodzaje ngöndro, należące do cyklu Wadżrajogini czy Czakrasamwary. 

Tak więc, mimo że przywykliście tak mówić, samo „Kagju ngöndro”nie jest właściwym określeniem. Jeżeli użylibyście takiej nazwy w rozmowie z nauczycielami znającymi tę tradycję, byliby oni zdezorientowani i zapytaliby: „Które Kagju ngöndro?” Wówczas Wy poczulibyście się zmieszani, ponieważ nie wiedzielibyście, że istnieje więcej rodzajów ngöndro. Ucząc się o ngöndro, warto o tych sprawach wiedzieć. 

Ważne jest też, aby wiedzieć, jaki rodzaj ngöndro robicie. [Rinpocze się śmieje]. Niektórzy z was wykonują różne praktyki, nie znając nawet ich nazw. Na przykład „Kagju ngöndro”, które niektórzy z was robią, jest akurat ogólnym rodzajem ngöndro w linii Dakpo Kagju. 

Określenie „ogólne” ngöndro bierze się stąd, że wstępnych praktyk nie wykonuje się tylko raz w życiu. Celem ogólnego ngöndro jest przygotowanie naszego ciała, mowy i umysłu, aby stać się odpowiednim naczyniem, mogącym przyjąć nauki wadżrajany. Ci z was, którzy wykonują ogólne praktyki ngöndro, otrzymają później przekazy praktyk sampannakramy i utpattikramy: na przykład Rigdzin Thugthig; Wadżrajogini; czy Thugdzie Czienpo. Ponieważ każdy taki cykl nauczania ma swoje własne ngöndro, tak naprawdę, nie ma już czasu, żeby robić cokolwiek innego w życiu. [Rinpocze się śmieje] Powinniście na to patrzeć w taki właśnie sposób! 

Jak w każdej większej szkole lub linii przekazu, istnieje wiele rodzajów ngöndro linii Ningma, zarówno ogólnych, jak i specjalnych: na przykład Dudziom Tersar Ngöndro oraz podstawowe praktyki wstępne linii Ningma, znane jako Ningthik Ngöndro: stanowiące kwintesencję praktyk mahasandhi. 

Ngöndro, które tutaj studiujemy i praktykujemy, to Ati Zabdon Ngöndro. Ati Zabdon, to najgłębsza esencja Ati Jogi, Ati Zabdon Ngöndro to podstawa dla wszystkich praktykujących, którzy pragną urzeczywistnić przekazy dzogczen. Jego głównym bóstwem jest Wadżrasattwa, jidam powszechnie praktykowany w tej sandze. 

Oczywiście, możecie robić inny rodzaj ngöndro, jeżeli wolicie. Struktura wszystkich ngöndro jest zawsze taka sama. Tak więc, te nauki mają zastosowanie do wszelakich rodzajów ngöndro: Ati Zabdon, Kagju, Longczen Ninthig i tak dalej. Ponieważ pogląd jest podobny, jedyne różnice dotyczyć mogą brzmienia liturgii oraz wizualizacji centralnej postaci. Jeżeli więc robicie właśnie jakieś określony rodzaj ngöndro, nie zmieniajcie tego. Jeśli zaś nie rozpoczęliście jeszcze ngöndro, macie wybór – ale nie zmieniajcie go w połowie na inne, nie podejmujcie decyzji pod wpływem emocji. 

Natomiast każdą praktykę ngöndro, musi przepełniać najgłębsza esencja nauk. 

Pięć praktyk ngöndro

Oto pięć praktyk znanych jako ngöndro, czy też praktyki wstępne: (1) gotowość poddania się właściwościom Trzech Klejnotów; (2) wzbudzenie w sobie nieskazitelnej bodhicitty, nadającej kierunek ścieżce naszej praktyki; (3) zrozumienie, jak ważne jest rozpoznanie własnej, wrodzonej natury Buddy; (4) zdolność do działania całkowicie pozbawionego przywiązania do siebie i zjawisk; oraz (5) absolutne zaufanie do „natury, takiej jaka jest”. Oto najistotniejsze aspekty pięciu praktyk wstępnych: 

(1-2) Przyjęcie schronienia i wzbudzenie bodhicitty, to pierwsza i druga część praktyki ngöndro, wykonywana wraz z pokłonami. Jednak poza „schronieniem się” czy „pokłonami” mówimy tu o rzeczywistym rozpoznaniu i przepełnieniu umysłu najczystszymi właściwościami Buddy, dharmy i sanghi. Następująca po tym praktyka bodhicitty nadaje kierunek ścieżce praktyki. 

(3) Praktyka Wadżrasattwy polega na rozwijaniu pewności, co do naszej podstawowej dobroci, czy też, natury Buddy. Bez rozpoznania nieodłącznej natury Buddy ścieżka praktyk buddyjskich jest pozbawiona celu. 

(4) Mandala to sposób na przetestowanie i sprawdzenie samego siebie. W jakim stopniu udało nam się naprawdę uwolnić od lgnięcia do zjawisk i własnego “ja”? 

(5) Guru joga polega na tym, by nasza pewność, co do „natury, takiej jaka jest” była tak silna, że przestają nam być potrzebne jakiekolwiek punkty odniesienia. Utrzymujemy niezachwianą pewność, wiedząc, że wszystkie zjawiska są niczym innym, jak tylko projekcją naszego umysłu. Dochodzimy tym samym to istoty fazy budowania w wadżrajanie: praktyk kjerim [tyb.], inaczej, utpatti [skr.]. 

Tak więc, praktyki wstępne powinno się postrzegać jako coś, co nadaje kierunek naszej ścieżce – ścieżce, której najgłębszą istotę stanowią dwie właściwości: oddanie i bodhicitta. 

Dwie najistotniejsze właściwości: oddanie i bodhiczitta

Tam gdzie jest oddanie, jest też oświecenie. 

Tam, gdzie nie ma oddania, nie ma oświecenia.

To takie proste.

[Przed otrzymaniem przekazu do praktyk ngöndro i wejściem na ścieżkę praktyk, praktykujący wadżrajanę musi rozwinąć w sobie dwie najistotniejsze właściwości.] Pierwszą z nich jest oddanie. Wszystkim nam ogromny pożytek przynoszą nauki wypływające z dobroci i mądrości Buddy, jak również te, płynące z dobroci wielu mistrzów linii przekazu, których wizualizujemy przed sobą. W ngöndro linii Ati Zabdon, wyobrażaj sobie, że wszyscy ci guru są obecni, ucieleśnieni w jednej esencji Wadżrasattwy, i wzbudź w sobie silne oddanie. 

Oddanie najlepiej wyrażamy składając hołd; zaś najlepszym wyrazem hołdu jest silna determinacja, by pracować z własnym umysłem, by przekształcić tę cenną ludzką egzystencję w pojazd wyzwalający nas z ułudy, dla pożytku własnego i innych. 

Poprzez oddanie rozwijaj drugą z najistotniejszych właściwości, bodhicittę: mocne postanowienie, że celem wszelkich wysiłków czynionych na ścieżce urzeczywistnienia będzie wyłącznie wyzwolenie wszystkich czujących istot od cierpienia. 

W ten sposób rozwijaj dwie najistotniejsze właściwości, oddanie i bodhicittę. 

ŚCIEŻKA WADŻRAJANY 

Choć najważniejszym aspektem każdej praktyki jest jej najgłębsza esencja, tym niemniej, trzeba się wiele dowiedzieć i zrozumieć czym jest ngöndro – musimy nawet zrozumieć, dlaczego je robimy. Jest też wiele szczegółów, zwłaszcza, gdy czytamy komentarze. 

Istnieją krótkie, średniej długości oraz dłuższe komentarze autorstwa Terdag Lingpy i Lociena Dharmaśri, omawiające ngöndro Ati Zabdon. Ten, który tu omawiamy, jest średniej długości i zawiera w sobie wiele szczegółów zaczerpniętych z dłuższych tekstów. Nie będziemy wchodzić we wszystkie te szczegóły, jednak nie możemy nie wspomnieć częściz nich. 

Czasami wszyscy czujecie się zmęczeni detalami. A szczegóły są ważne, zwłaszcza, że nadchodzi pokolenie przyszłych nauczycieli. Jeśli nikt inny nie zna szczegółów, to przynajmniej oni muszą je znać. W przeciwnym razie zaczniecie zmieniać, „rozrzedzać” klasyczne teksty. A to nie powinno mieć miejsca. 

Z drugiej strony, wielu z Was zaczynając ngöndro czuje wielką inspirację – i wielu z Was bardzo dobrze wykonuje tę praktykę. Ale w wielu przypadkach ta inspiracja napotyka na ścianę. Wydaje się, że taka ściana, albo przeszkoda, pojawia się, kiedy zaczynacie poznawać szczegóły praktyk. Tak wiele rzeczy trzeba wizualizować, myśleć na tyle różnych sposobów. A do tego, w kulturze zachodniej istnieje tendencja do traktowania nauk dharmy jak swego rodzaju instrukcji obsługi, co jest całkiem błędnym podejściem. 

Szczegóły praktyk nie powinny być postrzegane jako sprzęt służący do metodycznego budowania jakiejś konstrukcji. Nie chodzi o tu o konstruowanie; spróbujcie raczej podejść do tych praktyk, jak do tworzenia pięknego ogrodu. 

Jak piękny ogród…

Jeśli pragniesz stworzyć piękny ogród, nie możesz podchodzić do tego w sposób techniczny. Niektórzy ludzie projektują ogrody, które wyglądają okropnie. Dlaczego? Ponieważ są zbyt drobiazgowi i zbyt precyzyjni; każda sugestia – trzy kwiaty, cztery kwiaty, jeden krzew – przyjmowana jest zbyt dosłownie. Nie ma znaczenia,  jak bardzo się starają, ich ogrody zawsze sprawiają wrażenie, jakby nic tam nie miało prawa swobodnie, samo z siebie urosnąć czy zakwitnąć. 

Szczegóły są ważne; ale trzeba zawsze patrzeć na wszystko, jak na piękny ogród, który rośnie w sposób naturalny. W ten sposób możesz zobaczyć wiele szczegółów jednocześnie. Istnieje różnica między tym, kiedy patrzymy na wiele rzeczy jednocześnie, a byciem tak pochłoniętym szczegółami, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć całości. Jeśli patrzysz tylko na jeden kwiat tu, na jeden krzew tam, nigdy nie zobaczysz pięknego ogrodu w całym jego bogactwie. 

Podobnie, kiedy studiujemy dharmę, jest wiele szczegółów, których musimy się nauczyć i zrozumieć. Precyzja szczegółów jest ważna. Ale kiedy przenosicie te informacje do swojej medytacji, pozwólcie sobie na większą swobodę, na pełen rozkwit w przestrzeni własnego umysłu. Cały umysł jest jak piękny ogród. 

Potrafisz to zrobić

Zdolność umysłu do pomieszczenia ogromnej liczby szczegółów jest jego naturalną właściwością. Będąc na przykład w jadalni, podczas posiłku, wszyscy jecie, a mimo to nie umyka Wam żaden szczegół, widzicie kto przychodzi i wychodzi, widzicie co kto je i zastanawiacie się, czy nie zamówić tego samego dania. Słuchacie, co mówią inni, prowadzicie miłą konwersację i odpowiadacie na pytania – a jednocześnie pojawiają się odczucia sympatii oraz niechęci, planowanie i zastanawianie się. Wasze zmysły są przyzwyczajone do przyjmowania setek informacji jednocześnie. Kiedy przytłaczają Was szczegóły praktyki, przypomnijcie sobie o tej analogii. 

Potraficie to zrobić. Jedna mantra, jedna wizualizacja, światła wpływają i wypływają – prosta sprawa. Reszta, to tylko Wasz opór. Wasza praktyka ngöndro nie jest jakimś wyjątkowym doświadczeniem; zastępujecie po prostu to, co zwykle robicie, czymś, do czego nie jesteście przyzwyczajeni. Zamiast się zniechęcać, spróbujcie zobaczyć tę praktykę jako całość. 

Studiując, ucząc się i praktykując z uwagą, utrzymujcie swój entuzjazm i zwróćcie swój, podobny do pięknego ogrodu umysł ku praktykom ngöndro. 

Nie zniechęcać się

Odnosi się wrażenie, że współcześni praktykujący wyobrażają sobie, że ścieżka buddyjskich nauk może zaowocować za sprawą intelektu. I wtedy przychodzą praktyki wadżrajany! 

Podczas wykonywania praktyk wstępnych często pojawiają się przeszkody, które utrudniają całkowite zaangażowanie się w praktykę. A to właśnie jest najlepszy czas, żeby przyjrzeć się sobie i sprawdzić, jak daleko zaszliśmy z naszym poglądem mahajany. 

Być może, z jednej strony widzicie wielką głowę, wypełnioną informacjami o pustce jaźni i zjawisk. Z drugiej strony, okazuje się, że macie trudności z wykonaniem tych kilku pokłonów dziennie, na które się „umówiliście”. Pięćdziesiąt, staje się straszną liczbą, sto, jeszcze gorszą; a sto tysięcy, to już zdecydowanie coś, czego nie chcecie robić. I zastanawiacie się: Co mnie łączy z tymi wszystkimi ludźmi na drzewie linią przekazu? Czy rzeczywiście istnieje jakiś Wadżrasattwa, który nam pomaga? Jaki sens ma praktyka ofiarowania mandali? Dlaczego nie można po prostu siedzieć i obserwować naturę umysłu? 

To tylko kilka przykładów. Ci z was, którzy wykonują praktyki, wiedzą, że każdy mógłby wymyślić wiele innych argumentów, wymówek, wątpliwości, pytań oraz odpowiedzi. 

Ale kiedy pojawia się przeszkoda, to właśnie ona, sama w sobie, staje polem do konfrontacji. To właśnie w tym momencie zadajecie sobie pytanie: „W którym miejscu pojawia się opór i co on oznacza?” 

Z perspektywy mahajany, nie istnieje żadne „ja” – a więc żadne “ja” nie ma problemów, “ja’ nie jest samolubne, “ja” nie posiada ciała, o które mogłoby być zaborcze, “ja” nie posiada umysłu ani uczuć. 

A co z naturą uczuć? Czy moje odczucia związane z praktyką ngöndro są czymś innym niż wszystkie te odczucia opisane przez Czandrakirtiego, Nagardżunę, Siantidewę, czy któregokolwiek z wielkich bodhisattwów, jako coś, co jest puste w swojej naturze? Oszukujemy samych siebie, myśląc: Tak, wszystkie tamte uczucia są puste, ale nie te, których teraz doświadczam. Uczucie dobroci, których nie potrafię w sobie obudzić, albo te trudne uczucia, z którymi nie potrafię sobie poradzić – te uczucia są czymś innym. 

W ten sposób widzicie postrzeganie i projekcje własnego umysłu. I w ten sposób formułujecie koncepcje w sferze obrazów, dźwięków i myśli. 

Istnieje tylko jedno wyjaśnienie zaciemnień: 

tak naprawdę, nie spieszy Wam się, by osiągnąć oświecenie.

Do tego wszystko się sprowadza. 

W praktyce ngöndro sto tysięcy, to dobra liczba, ponieważ jest to liczba trudna. Ta trudna liczba jest w stanie wniknąć we wszystkie ukryte szczeliny rzadkich form odporu, które umysł stosuje, broniąc się przed transformacją i przekraczaniem. Badanie własnego umysłu nabiera impetu, aż dochodzicie do momentu, kiedy to, co widzicie, nie jest zbyt przyjemne. 

Widzicie wszystkie te wspaniałe cechy i wielkie aspiracje – oraz ogromną niechęć do urzeczywistnienia. Jest na to tylko jedno wytłumaczenie: Tak naprawdę, nie spieszy Wam się, by osiągnąć oświecenie. Do tego wszystko się sprowadza. 

Zaczynając, macie bardzo dobrą opinię na swój temat: „Jakże kto mógłby nie życzyć wszystkim czującym istotom wyzwolenia od cierpień?” Ale jeśli Wasze aspiracje byłyby natychmiast widoczne w okresach między sesjami medytacji, inni widzieliby wyraźnie Waszą delikatną niechęć i poczulibyście się bardzo zawstydzeni. Dobrą rzeczą w praktykach takich jak Siedmioczęsciowa modlitwa, ngöndro, czy fazy budowania i rozpuszczania jest to, że są to praktyki indywidualne. Nie musicie więc czuć się zażenowani przed innymi, wstydzicie się tylko przed sobą. To dlatego czasem czujemy się źle ze swoimi praktykami. 

Longcien Rabdziam mówi o tym bardzo pięknie, używając cebuli jako przykładu. Zdejmujesz jedną warstwę, myśląc: „OK, pod spodem kryje się naga świadomość”. Ale pod tym jest kolejna warstwa i jeszcze jedna i jeszcze jedna. Nie ma końca kolejnym warstwom „skóry”, które są naszymi nawykami. Jesteście zaskoczeni skomplikowaną formą, grubością i lepkością kolejnych warstw. Widzicie, że gniew nie jest jakąś pojedynczą rzeczą; to nakładające się na siebie warstwy subtelnej agresji, subtelnej nienawiści, subtelnej zazdrości i subtelnego egoizmu – nagle słowo „skalanie” ożywa. 

Zaczynasz rozumieć, że „żywoty” nie odnoszą się tylko do życia i śmierci ciała fizycznego, ale do milionów i miliardów żywotów w postaci zaciemnień, powtarzających się w kółko. Widzicie wtedy, że warstwy usunięte sto tysięcy razy, to wciąż tylko wierzchnia warstwa – i czujecie przedsmak tego, czym jest ujarzmianie umysłu. 

Być własnym przewodnikiem i nauczycielem

Wraz z dojrzalszym rozumieniem nieustępliwości i złożoności własnych zaciemnień, znika ich uproszczona czy dziecinna wizja; rozpadają się też wszelkie uproszczone czy dziecinne wyobrażenia na temat ujarzmiania czy przekraczania własnego umysłu. Widzicie, że ujarzmianie i trening umysłu, nie są taką prostą sprawą. Powielany wciąż, znajomy mechanizm ulegania złudnym koncepcjom i podtrzymywania ich, tak łatwo się nie niszczy – a musi dojść do jego zniszczenia, aby mogła zamanifestować się wrodzona natura. 

Jak mówią wielcy nauczyciele: Kiedy całe ciało wypełnione jest trucizną, ilość lekarstwa odpowiednia do leczenia palca – nawet jeśli to bardzo dobre lekarstwo – nie będzie wystarczająco mocna, aby zadziałać jako antidotum na tę ilość trucizny. Podobnie, aby unicestwić kolejne żywoty mocnej i lepkiej zażyłości z zaciemnieniami, odrobina praktyki, którą lubicie robić, praktyki z formą czy praktyki bezforemnej, ta odrobina dharmy, którą lubicie czytać, odrobina medytacji czy inne urocze praktyki, które wszyscy lubicie, mimo że bardzo zacne, nie są wystarczająco silne, by uporać się z taką ilością zaciemnień. 

Praktykujący wadżrajanę musi przyjąć perspektywę osoby bardziej dojrzałej, patrzeć na problem samsary i nirwany w sposób bezpośredni, z odwagą. Tak jak dziecko, które kiedy dorośnie, staje się niezależne, praktykujący dorasta i dojrzewa do tego, by analizować i widzieć te rzeczy w sposób klarowny. 

A potem, jak to mawiają, musicie „sznurek przymocowany do nosa przywiązać do swojej własnej głowy”. Porównanie do zwierzęcia, które samo siebie prowadzi na sznurku, odnosi się do dojrzałego praktykującego, który nie jest prowadzony przez nikogo ani nic: nie kieruje się żadną teorią, ani za nikim nie podąża. Tak naprawdę, sami chwytacie za sznur i korzystacie z wolności, będąc swoim własnym przewodnikiem i nauczycielem. 

Teraz jednak, próba bycia swoim własnym przewodnikiem i nauczycielem wymaga wsparcia. Ci, którzy zanurzeni są w grubych warstwach znajomych nawykowych wzorców oraz ułudy, potrzebują wsparcia, czegoś, co pozwala utrzymać się na powierzchni. Czymś takim jest praktyka: w szczególności praktyka schronienia i bodhicitty. Następnie, mamy praktyki rozwijające głębokie zaufanie do własnej natury oraz praktyki pogłębiające zrozumienia prawdziwej natury wszystkich zjawisk i własnego “ja” – a także, praktykę przeciwdziałającą zniechęceniu na skutek zaciemnień. 

PRZEKROCZENIE ŚWIATOWEGO UMYSŁU

Osoby praktykujące, zarówno na zachodzie i na wschodzie, bardzo często myślą, że chciałyby osiągnąć oświecenie dla pożytku czujących istot. Ale jest kolosalna różnica między aspiracjami a dokonaniami. My chcemy, mamy nadzieję, życzymy sobie – ale może brakuje nam tak naprawdę odwagi, by zrealizować nasze aspiracje. Stąd też, tendencja do intelektualnego pojmowania nauk. Pułapką może być wówczas skłonność do piętrzenia utrudnień i przeszkód na ścieżce praktyki. 

Ego nigdy nie powie, przepraszam

Jedną z istotnych przeszkód na ścieżce jest założenie, że mamy jeszcze mnóstwo czasu, że możemy jeszcze długo trzymać się nawykowych wzorców. Dzięki temu mogą utrzymywać się pewne, pozornie inteligentne wyobrażenia – wyobrażenia, które są w rzeczywistości bardzo głupie, ponieważ rodzą się w neurotycznym umyśle. Ale słuchamy tych komunikatów, bo dobrze brzmią. Możemy odłożyć praktykę na później, bo „nie jesteśmy gotowi”. Pozornie brzmi to bardzo sensownie. Istnieje wiele przykładów w światowym życiu, gdzie tego nauczają, zgodnie z prostą logiką: „Nie bierz się za gotowanie, dopóki nie wiesz, jak to robić”.  Więc stosujecie tę samsaryczną logikę na ścieżce praktyki. Uważacie, że nie powinniście czegoś zaczynać, dopóki nie wiecie wszystkiego na ten temat albo dopóki nie czujecie się naprawdę gotowi. Myślicie: „Po prostu jestem wobec siebie uczciwy/uczciwa”. 

Ale czy ego kiedykolwiek będzie wobec siebie uczciwe, czy powie: „Naprawdę bardzo przepraszam, że przez całe życie miałem takie negatywne nastawienie, to się nigdy nie zmieni, czas ze mnie zrezygnować”? Chcielibyśmy, aby ego zdobyło się na taką uczciwość, ale to się nigdy nie wydarzy. Przeciwnie, ego będzie nadal promować światowe podejście, podtrzymywać światowe wyobrażenia i samsaryczne tendencje, tak by jak najlepiej się zabezpieczyć i przetrwać. 

Dlatego, to niezwykle ważne, by zastanowić się nad upływem czasu. 

Wielu z Was radzi sobie wyjątkowo dobrze. Od lat podążacie ścieżką, z największym możliwym oddaniem, ze szczerością, pilnością i czyniąc wszelkie wysiłki; utrzymujecie nieprzerwanie swego rodzaju stabilność, to naprawdę wspaniałe. Ale są też ludzie z ogromnym potencjałem i przymiotami, ludzie o jasnych, bystrych umysłach i dobrych sercach – co jest szczególnie ważne; ludzie hojni, utalentowani, zdolni, którzy podążają ścieżką czując prawdziwą inspirację i oddanie – aż do momentu, kiedy nie ulegną pobłażliwości światowego umysłu. 

Może chodzić o jedną czy dwie słabości. Niektórzy z was roztrząsają bardzo długo jedną myśl. Albo tkwicie w jakiejś sytuacji, do której sami doprowadziliście, czy to dlatego, że jesteście tak bardzo zaabsorbowani własnym życiem, czy przez to, że pragniecie zrealizować jakieś swoje ambicje, czy po prostu dlatego, że nie jesteście z stanie uwolnić się od pewnych nawykowych wzorców. 

Przez trzy, może pięć lat, taka sytuacja jest dopuszczalna. Ale jeśli ktoś nie posuwa się na ścieżce tak, jakby mógł, tak jak powinien, i od dziesięciu, piętnastu lat albo dłużej stale walczy z tymi samymi rzeczami – jest to bardzo niepokojące.  Wiadomo wówczas, że wszystko opiera się u Was na teorii. Możecie czuć się zadowoleni, spełnieni, potrzebni, dharmiczni, zdolni do tego, by włączyć dharmę w swoje życie jako wyraz oddania, miłości i wdzięczności. Ale Wasze fizyczne ciało może po prostu trzymać się słów,  przytakiwać słowom i nic ponadto. 

Jako praktykujący, którzy mieli szczęście otrzymywać przez długi  czas nauki od wielu różnych nauczycieli, musicie wreszcie zrozumieć, znaczenie przekroczenia. Aby wyjść poza teoretyczne i intelektualne rozumienie nauk, musicie wcielić wszystkie te słowa we własną praktykę. Aby to zrobić, musicie wejść na ścieżkę wadżrajany. 

Wadżrajana nie jest trudna…

Wadżrajana nie jest trudna, ale sprawiamy, że jest trudna.

Kiedy analizujecie, na czym ta trudność polega, widzicie, że opór pojawia się jedynie wtedy, kiedy chcecie urzeczywistnić to, co uważacie za swoją motywację. 

Wadżrajana nie jest trudna, ale sprawiamy, że jest trudna. Duża część trudności bierze się z „pogłosek” rozsiewanych przez ludzi, zmagających się z czymś, co po przeanalizowaniu sprawy sprowadza się do jednego punktu. Tym punktem jest niechęć do urzeczywistnienia tego, co uważacie za swoją motywacją. Oczywiście, jest to trudne. Ponieważ w pewnym momencie dharma musi mieć wystarczającą siłę, by całkowicie odciąć wszystko to, do czego przywykliśmy: znajome upodobania, nawykowe sposoby myślenia oraz zabarwiania naszych wyobrażeń. Chodzi tu o zwyczaj przypinania etykietek, definiowania, określania oraz przerysowywania pewnych pojęć. Niezmiernie trudno jest się od tych rzeczy uwolnić. 

Z jednej strony, rozumiecie na czym polega bycia dobrym, bezinteresownym, czym jest zdolność spoczywania w naturze umysłu – że wszystkie te rzeczy są dobre. Ale tak naprawdę nie widzicie tego, że bycie kimś, kto jest dobry, bezinteresowny, kto praktykuje spoczywanie w swojej prawdziwej naturze, wiąże się z jednoczesną rezygnacją z nawykowego sposobu myślenia; wyrażania się; określania czy nazywania swoich myśli; z utrzymywania i zasilania własnych koncepcji. 

Kiedy zaczynamy rozumieć, co taka rezygnacja za sobą pociąga, rodzi się lęk. Pojawia się opór. Pojawia się zniechęcenie. Wszystkie znajome neurozy przechodzą do ataku. Sprzymierzają się i podsuwają najróżniejsze pomysły. Niektóre z tych pomysłów polegają na szukaniu winy na zewnątrz: te praktyki nie mają sensu, są bardzo tradycyjne, anachroniczne. Nie czuję związku. Po co w ogóle to robić? 

Niektórzy dobrzy buddyści nie chcą obwiniać „innych”, więc obwiniają samych siebie: nie nadaję się; brak mi potencjału; mam tyle do zrobienia i nie znajduję czasu. Pojawiają się rozmaite dobrze brzmiące koncepcje – tymczasem grunt, po którym stąpasz podlega nieustannej zmianie. To ciągły przepływ. Czas mija – ale wciąż powielane są te same nawyki. 

Praktykujący musi dostrzec ten ruchomy grunt i upływ czasu. Cokolwiek robicie, zwróćcie uwagę na upływ czasu. Wszystko jest w ruchu; życie jest w ruchu. Byliście z dharmą dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat – to długo, to ponad połowa Waszego życia. Dla niektórych z nas większa część życia już przeminęła. Mimo to, wciąż poddajecie się zniechęceniu, wątpliwościom, wahacie się, czy też pielęgnujecie jakąś przeszkodę – która nie jest niczym innym, jak tylko koncepcją, jednak wzmacniacie tę koncepcję. A czas mija. 

I co wam zostaje? Bardzo duża głowa, jak mówią Tybetańczycy – głowa pełna teorii, głębokich słów, rozumiejąca pogląd – tyle, że ta głowa wydaje się być oderwana od ciała. Kiedy głowa nie jest połączona z ciałem, nie ma w niej życia. Podobnie, Wasza głęboka wiedza na temat dharmy nie będzie mieć wystarczającej mocy, by wykonać konieczną pracę polegającą na całkowitym wykorzenieniu podstawowej tendencji, jaką jest ignorancja. 

Medytujący, który zadowala się samą tylko teorią jest jak ktoś, kto trzyma kurczowo nasiono drzewa owocowego, wyobrażając sobie drzewo, jakie mogłoby z niego w przyszłości wyrosnąć.  Ale czy zadowoli Was w pełni smak wyobrażonych owoców – gdy inni sadzą drzewa wydające owoce, które mogą zaspokoić nie tylko ich własny głód, ale także głód innych? Jeśli uważacie, że wystarczy wam nasiono i trochę teorii na temat jego możliwości, gdy tymczasem inni mają prawdziwe drzewo i smakowite owoce, zaspokajające głód – wasz wybór. 

To prawda, na poziomie ostatecznym, w naturze umysłu, nawet drzewo jest złudzeniem. Jeżeli naprawdę urzeczywistniliście nauki mahajany i madhjamaki w takim stopniu, że wszystkie obrazy, dźwięki i myśli postrzegacie jako iluzoryczne w swojej naturze – w porządku. Nie będziemy tego podważać. Ale w takim przypadku Wasze codzienne życie powinno być wolne od jakichkolwiek dualistycznych tendencji. Nie powinno tam być nadziei, strachu ani lgnięcia, nawet lgnięcia do chęci posiadania nasiona. 

Nie możecie jednak uchwycić się nasiona i udawać, że owoc nie ma znaczenia. Z tej perspektywy, najważniejsze jest zrozumienie, że istotnie, wszystkie aspekty i szczegóły wadżrajany są trudne – zwłaszcza gdy mówimy o ngöndro. Cóż jednak w życiu nie jest trudne? Wszystko jest trudne. Bałagan w naszym życiu, którego sami narobiliśmy, sprawia nam dużą trudność. Zatem miotła, która ma ten bałagan pozamiatać, musi mieć, rzecz jasna, ogromną siłę. 

Dlatego też, niezbędne jest właściwe zrozumienie ngöndro i praca nad urzeczywistnieniem poglądu mahajany. 

Kultywowanie ducha wadżrajany

Ci z was, którzy zaczynają rozumieć wadżrajanę, muszą spróbować być “wadżrajanistami”. W przeciwnym razie nie możecie studiować, rozumieć ani odnieść korzyści z nauk wadżrajany. 

Bycie “wadżrajanistą” oznacza, że nie można podchodzić do praktyki z mentalnością kogoś, kto jest zawsze potulny. Potulność jest na miejscu, kiedy macie zamiar zrobić coś strasznego. Kiedy ogarnia Was fala złości albo kiedy chce przemówić Wasza arogancja, albo kiedy budzi się w Was potworna zazdrość – wtedy powinniście być potulni. W innych sytuacjach potulność nie jest dobra. 

Zamiast tego, bądźcie odważni. Bądźcie śmiali. Nawet jeśli nie czujecie się odważni, pamiętajcie zawsze, by mieć zaufanie do błogosławieństw i potęgi aspiracji, dzięki którym nauki te rozwinęły się i zostały Wam przekazane. 

Czasami dobrze jest pracować z własnym umysłem polegając na jego możliwościach; ale czasami lepiej jest zaufać odwadze guru i bodhisattwów. Na przykład, kiedy czytamy modlitwy aspiracji, w myślach zawsze mówię sobie: „Niechaj to będzie lepsza aspiracja, niż taka, którą ja sama mogłabym wymyślić”. W ten sposób pokładam większe zaufanie w słowach bodhisattwów. To ich słowa aspiracji stanowią podstawę mojej odwagi. I to ich aspiracje tak naprawdę przebudziły mój potulny umysł, sprawiając, że stał się mniej skrępowany, bardziej elastyczny i otwarty. 

Ćwiczcie się w takim myśleniu, aby sztywność i nieustępliwość, pochodzące ze zwątpienia, zostały złagodzone słowami bodhisattwów. Pozwólcie, by ich słowa nakarmiły was i o chroniły, aby pomogły wam otworzyć umysły. Przekraczając wątpliwości i wahania w sposób umiejętny, naprawdę będziecie w stanie „połączyć swój umysł z umysłem Buddy”, jak mówią nauki wadżrajany. 

Tym właśnie jest „kultywowanie ducha wadżrajany”. To umysł na tyle szeroki, by pojąć, że wszystko jest możliwe: bycie otwartym jest możliwe; bycie elastycznym jest możliwe; odpuszczanie jest możliwe. Posiadanie całkowitej uważności jest możliwe – wykorzystanie każdej pojawiającej się szansy na połączenie umysłu z taką możliwością jest kluczowe. 

Kiedy coś naprawdę ma znaczenie…

Szczerze mówiąc, to zrozumiałe, że wiele spośród przyjmowanych przez Was przekazów i nauk nie zostanie wykorzystanych w Waszej praktyce. Będziecie podejmować próby, ale umysł działa w sposób bardzo zawiły. Wciąż zmienia zdanie; nawykowe wzorce są wciąż powielane; potrzeba też czasu na to, by w pełni zaangażować się w nauki. Możecie podjąć zobowiązania, takie jak ngöndro, co jest dobre. Dobrze jest też dążyć do wcielenia w życie innych przekazów i nauk w przyszłości. Musicie utrzymywać to dążenie w świadomości. 

Jednakże, jeżeli stanie się to w przyszłości, istnieje możliwość, że nie będzie wtedy nauczyciela. Może nie być tekstów ani wyjaśnień. Może tak się zdarzyć, choć nie musi. Pamiętając o tym, jeśli jest coś, czego warto byłoby się nauczyć albo co byłoby użyteczne w praktyce w przyszłości – nawet jeśli nie robicie ngöndro w tym momencie – powinniście zdecydowanie poznać te nauki i dążyć do tego, by włączyć je w swoją praktykę. 

Kiedy coś jest dla nas naprawdę ważne, na przykład, kiedy się zakochacie, znajdujecie na to czas. Śpicie mniej. Jesteście do dyspozycji. Odpuszczacie inne działania, nie ma w tym żadnego poświęcenia. Nie mówicie wtedy: „Nie mam na to czasu”. Co potwierdza tylko przypuszczenie, że w rzeczywiście macie czas – tyle, że Dharma nie jest priorytetem. 

Tam, gdzie Dharma nie jest priorytetem, sprowadza się to do braku zrozumienia, jak bardzo jest cenna. W tym przypadku, antidotum, to prawdziwe poznanie właściwości Dharmy. Zatem, najważniejsze jest to, by z całkowitą szczerością przyjąć schronienie w Dharmie i wzbudzić w sobie oddanie dla Dharmy. Wówczas umysł się otworzy i będziecie mogli pojąc cały bezmiar poglądu Dharmy. 

Wszystko sprowadza się do jednego

Kiedy, przechodząc kolejne etapy ngöndro, pojawi się w Was pewność co do własnej natury Buddy, od tego momentu nie będziecie już potrzebowali żadnej metody, praktyki, czy medytacji. Natomiast, dopóki  jakieś zaciemnienie w dalszym ciągu będzie mieć większą siłę niż zaufanie do własnej natury Buddy, zawsze potrzebny będzie ktoś przed kim trzeba składać pokłony, coś, co trzeba oczyścić i coś, co trzeba osiągnąć. 

Jak długo jeszcze będziecie potrzebować błogosławieństw, zanim zyskacie pewność, co do swojej natury Buddhy? Pozostawiam to Wam. Ile jeszcze rytuałów oczyszczenia będziecie musieli wykonać, zanim rozwinie się Wasze zaufanie do pierwotnego, oświeconego umysłu – który nie potrzebuje Waszej interwencji? Do czasu, aż to nastąpi, będziecie polegać na praktyce oczyszczenia. 

Guru Joga powinna być ostatnią z praktyk ngöndro. Ale co to znaczy, rozpuścić umysł guru – umysł Wadżrasattwy, umysł Buddy – we własnym umyśle? Oznacza to, że są one z natury nierozdzielne. Jeżeli naprawdę macie co do tego niewzruszoną pewność, potraficie postrzegać wszystkie zjawiska jako zwykłą projekcję własnego umysłu. 

Tymczasem, sami decydujecie o tym, że istnieją przeszkody silniejsze niż wasza natura Buddy, i że zaciemnienia wymagają więcej oczyszczania. Ponieważ nie czujecie się wystarczający dobrzy, musicie składać pokłony przed tymi, którzy was przewyższają. Ponieważ uważacie, że jesteście okryci splamieniami, musicie wykonywać praktykę Wadżrasattwy. Ponieważ czujecie się niezdolni do bycia czystą bodhicittą, musicie recytować praktykę bodhicitty. Ponieważ uważacie, że wszystkie skandhy i żywioły są czymś oddzielonym od was, składacie w ofierze mandale. I tak długo będziecie wyobrażać sobie, że rozpuszczacie się w guru, a guru rozpuszcza się w was, aż dojdziecie do momentu, kiedy albo stwierdzicie, że jest was dwoje albo będziecie wiedzieć, że jesteście jednym. 

Jeżeli jest was dwoje, wróćcie do schronienia i ponownie umieście guru na drzewie linii przekazu. A jeżeli naprawdę postrzegacie swój umysł i umysł guru jako nierozdzielne, Wasza praktyka ngöndro jest zakończona.

Tak powinniśmy postrzegać istotę ngöndro.  Ci z Was, którzy mają zaufanie do własnej natury Buddy i potrafią w niej spoczywać, nie muszą przychodzić na następny wykład. [Śmiech]. Tak byłoby najlepiej. Tak powinno być. 

To kilka tych rzeczy, o których warto pamiętać, szczególnie, gdy dopiero zaczynacie praktyki wadżrajany.